RECENZJA / "We wspólnym rytmie" Jojo Moyes

Jojo Moyes inaczej Pauline Sara Jo Moyes wywodzi się jako brytyjska dziennikarka. Urodzona 4 sierpnia 1969 roku w Londynie, otrzymała dwukrotnie nagrodę Romantic Novel of the Year Award. Jako pisarka zadebiutowała w 2002 roku powieścią Sheltering Rain. Tak właśnie zaczęła się jej przygoda z pisaniem. Obecnie współpracuje z agencją Curtis Brown.

Poznajemy Natasha, główną bohaterką. Po odejściu męża, jej świat rozsypał się na kawałki. Przez długi okres nie umiała zostawić tych wydarzeń za sobą. Gniew i zraniona duma, wpłynęły do podjęcia złych decyzji, których potem żałowała. Rutyna oraz monotonia jako codzienność towarzyszyły w jej życiu. Wszystko zmienia się jednak, gdy poznaje przez przypadek dziewczynkę, Sarę. Przygarnięcie jej do swojego domu i życia, odmieniło jej życie, w ogóle nie spodziewając się tego.

„Bo też i jest koń się czemś tak niezmiernie pięknem, podziwienia godnem i zachwycającem, że wszystkich nań spoglądających młodych po równo jak starych spojrzenia niewoli. „

Nie raz już miałam styczność z tą autorką. Nie ukrywam, że obyczajówki nie są moją ulubioną działem do czytania. Zainspirowana okładką oraz opisem, sięgnęłam po nią, spodziewając się miłego oderwania od kryminałów. Początek zapowiadał się intrygująco, przenosimy się w świat koni, występów i więzi z właścicielami. Gdyby autorka szła tym wątkiem dalej, książka pochłonęła by mnie bez reszty. Jednak czym dalej przerzucałam kartki tym bardziej była zawiedziona historią. Niestety, ale książkę w połowie przerwałam.

Tytuł: We wspólnym rytmie
Autor: Jojo Moyes
Tłumaczenie: Agnieszka Myśliwy
Wydawnictwo: Między słowami
Data wydania: 24 lipca 2017
Ilość stron: 528
ISBN: 9788324038206



Komentarze

Popularne posty